Jako osoba zajmująca się dobrostanem w pracy od pewnego
czasu, jak tylko zobaczyłam ten tytuł u mojego szwagra sięgnęłam, żeby sprawdzić
w krótkim opisie, czego może dotyczyć. Kontrowersyjny tytuł przyciąga. Nie
znałam wcześniej autora, ale opis obiecywał „krytyczny dystans” oraz „dużą
dawkę abstrakcyjnego humoru” (jak się okazało, zupełnie nie mojego), więc
zaryzykowałam. Na okładce tekst „twój czas nigdy nie nadejdzie” nie nastrajał
optymistycznie, ale od czasu do czasu warto wyjść ze swojej bańki.
Autor opisuje swoje bardzo różnorodne doświadczenia, związane z szeroką pojętą „pracą za wynagrodzenie”, na przestrzeni dziesięciu lat. Głównie w Polsce, ale pojawia się epizod studenckiej pracy za granicą. Były to mniejsze i większe organizacje, uczelnia, praca fizyczna i umysłowa, nawet jednodniowe doświadczenie na planie filmowym.
W trakcie lektury, zastanawiałam się też, czy autor
rzeczywiście nie trafił na fajnych liderów i ciekawe organizacje, dbające o pracownika
nie tylko „owocową środą” i wymuszonym świętowaniem, ale tak na serio dbające o
poczucie sensu, optymalne procesy i traktowanie pracowników jak ludzi, a nie „zasobów”…?
Czy też to ja obracam się w swojej banieczce, kreując jednak swoją ścieżkę
zawodową, przynajmniej w obszarze swojej strefy wpływu…?
Jakie są Wasze doświadczenia w tym zakresie?
Znalazłam tę książkę przy okazji spontanicznej wizyty w księgarni. Od dłuższego czasu wszelkie publikacje z „mózgiem” w tytule zwracają moja uwagę;) dodatkowo zaraz po tytułem znajduje się rekomendacja samego Dalajlamy, więc już nie mogłam się powstrzymać przed zakupem!
James Doty jest amerykańskim neurochirurgiem, profesorem Uniwersytetu Stanforda i dyrektorem Cetrum edukacji i badań nad empatią i altruizmem, zdeklarowanym ateistą. Urodził i wychował się w Kalifornii, w bardzo ubogiej i można rzec nawet patologicznej rodzinie. Raczej nie powinien był liczyć na oszałamiającą przyszłość... pewnego dnia w trakcie wakacji, chcąc nauczyć się sztuczek magicznych wstąpił do sklepu iluzjonistycznego. Poznał tam zagadkową kobietę, która wprowadziła go w arkana magii, choć zupełnie innej niż sobie to mały James wyobrażał... magii naszego umysłu.
Autor przeszedł niewiarygodną drogę w swoim życiu, odnalazł sens mimo
niełatwego startu i wielu potknięć. Bazując jednak na sile synergii serca i
umysłu doszedł dalej niż sadził, przede wszystkim wgłąb siebie. Pomógł wielu
ludziom dzięki ogromowi swojej wiedzy neurochirurga, ale i ludzkiemu podejściu,
widzeniu człowieka w człowieku (takie proste, a takie niepopularne)...
Najskuteczniejsza praktyka medytacyjna („magiczna sztuczna Ruth”;)) zawiera
cztery elementy:
© Barbara Makowska 2024